Czas wakacji to dobry moment aby wybrać się na plażę, a może lepiej odwiedzić Disneyland. Singapurska wyspa Sentosa da nam namiastkę jednego i drugiego.
Wyspa Sentosa
Ta trzecia co do wielkości wyspa położona jest na południu Singapuru. Z lądem łączy ją min. Sentosa Boardwalk. Most-kładka z charakterystycznym taśmociągiem, takim jak na lotniskach.
Na wyspę można się również dostać jednotorową kolejką-pociągiem Sentosa Express. My zdecydowaliśmy się na kolejkę linową Calbecar.
Atrakcje
Na wyspie byłam dwa razy. W weekend z Mężem i jeszcze raz w tygodniu. Na Sentosę wybraliśmy się z ciekawości. Wróciłam tam później sama ze względu na plaże. (I motyle – ale o tym innym razem.) Wiem, że plaże zostały stworzone sztucznie, ale gdy okazało się, że nie możemy spędzić weekendu poza Singapurem, szukałam namiastki pozamiejskiego klimatu.
Nazwa Sentosa w języku malajskim oznacza spokojny i cichy. Podobno kiedyś tak było. Dzisiaj to przede wszystkim centrum rozrywki. Pola golfowe, kasyno, bary i restauracje. Hotele z ekskluzywnymi SPA. Park rozrywki Universal Studios. Park linowy, delfinarium i oceanarium. Nie wymieniłam nawet połowy atrakcji.
Należy jednak pamiętać, że to Singapur. Moim skromnym zdaniem większość atrakcji to miniatury tego co możemy spotkać w Europie. Chodzi mi przede wszystkim o skalę przedsięwzięcia. Jednak trudno się dziwić, w Singapurze każdy centymetr ziemi jest na wagę złota. Wyspa Sentosa ma powierzchnię około 5 km², ¾ tej powierzchni pokrywają lasy deszczowe. Dla porównania paryski Disneyland zajmuje powierzchnię 19 km².
Za największą atrakcję wyspy uważam oceanarium (Underwater World) – do niedawna największe akwarium na świecie. W marcu 2014 roku palmę pierwszeństwa przejęły Chiny. Bardzo liczyłam na motylarnię i oczywiście plaże. Z Mężem byłam jeszcze w Tiger Sky Tower – wieży obserwacyjnej wznoszącej się na wysokość 131 m nad poziomem morza, skąd roztacza się widok na całą okolicę.
Plaże
Sentosa ma ponad 2 km odcinek chronionej plaży. Został on podzielony na trzy części: Palawan Beach, Siloso Beach i Tanjong Beach. Właściwie nie powinno to dziwić. Sentosa to w dużej mierze synonim kiczu i sztuczności. Podobno dzisiaj Singapurczycy tłumaczą jej nazwę jako „So Expensive Nothing to See Actually”.
Nie jest wcale tak źle. Ja na Sentosie bawiłam się całkiem dobrze. Z olbrzymiej liczby atrakcji, każdy może wybrać coś dla siebie. Nie wszystko jest tak atrakcyjne jak przedstawiają to foldery – zdjęcia były pewnie robione dawno temu. W Singapurze spędziłam 9 dni, nie mogło wśród nich zabraknąć spaceru po plaży. 🙂
Jeżeli pobyt jest krótki, ja Sentosy bym nie żałowała. 😉 Jest sporo ciekawszych miejsc w Singapurze, ale to oczywiście zależy od indywidualnej oceny i upodobań. Oceanarium naprawdę zrobiło na mnie olbrzymie wrażenie. Plaże były fajną odmianą po dniach spędzonych w mieście, no i udało mi się zobaczyć trochę motyli… 🙂
Zapraszam w inne zakątki Singapuru:
Ostatnio komentowane