Od samego rana mgły i szron, około południa zaczęło się odrobinę przebijać słońce. Zamiast walczyć z kurzem, wyszłam na taras z aparatem. Robota po powrocie i tak czekała, ale przynajmniej przez kilka chwil byłam w „innym wymiarze” – trochę bardziej poetyckim.
KONTYNUUJ CZYTANIE – te wpisy mogą Cię zainteresować:
Zapraszam Was na herbatkę na naszym tarasie, który wysprzątałam dzięki jednej z Was. Rozsiądźcie…
Kalendarz pokazuje, że mamy już jesień. Patrząc za okno jakoś trudno mi w to uwierzyć. I chociaż…
Lepiej uprzedzę – to będzie długi post, ale na pocieszenie, a może na zachętę dodam, że ma…
1 sierpnia, zgodnie z planem wprowadziliśmy się do wynajętego domu. Było trochę nerwów, ale udało…
Gdy pokazywałam swój ulubiony kącik w mieszkaniu, obiecałam w komentarzu, że odsłonię trochę więcej…
Lubię lato. Uwielbiam słońce, błękitne niebo i ciepłe noce.Ale tego lata noce nie były ciepłe, były…
Właściwie, to ten post mógłby mieć tytuł – lepiej późno niż wcale. Prawda jest jednak taka, że…
Jaki jest najprostszy sposób na spektakularną zmianę wnętrza? Poduszki! Miałam o nich napisać…
Ten wpis będzie bardzo obrazkowy. Zdjęcia leżały na dysku mojego komputera już bardzo długo, bo…
Ostatnio komentowane