Siedzę właśnie w pokoju hotelowym niedaleko Atlany, a za godzinę ruszę oglądać tutejsze domy do wynajęcia…
Firma, w której pracuje Mój Mąż zaproponowała Mu kontrakt w Stanach i chyba ku jej i również naszemu zaskoczeniu, tym razem propozycję przyjęliśmy. Patrząc na metryki naszych urodzin, śmiem twierdzić, że na starość robimy się bardziej odważni niż za młodu. 😉
Odważniejsi i nieprzewidywalni, bo pół roku temu nawet bym nie pomyślała, że zamieszkamy kiedyś w Stanach.
Właściwie nigdy nie brałam pod uwagę życia poza Europą. Może przechodzimy z Mężem opóźniony kryzys wieku średniego. 😉 W każdym razie od momentu gdy zdecydowaliśmy, że spróbujemy życia za oceanem, wszystko nabrało niewyobrażalnego rozpędu.
I pomyśleć, że przez lata odgrażałam się, że moja noga nie dotknie amerykańskiej ziemi, do czasu aż nie zniosą dla nas wiz! 😛
Tym czasem jestem już po jednej wizycie w amerykańskiej ambasadzie, a czeka nas jeszcze wizyta rodzinna. Powiem Wam tylko, że procedura ubiegania się o wizę turystyczną to pikuś przy tym, co dzieje się teraz. 😯
W naszym przypadku tempo zmian narzuca nam rok szkolny. Tutaj wakacje już trwają, a nauka rozpoczynie się 6 sierpnia. To nawet wcześniej niż w naszym kantonie w Szwajcarii. Nie wiem, czy to się uda, ale bardzo byśmy chcieli, aby chłopcy rozpoczęli naukę nie tracąc żadnego dnia.
Do odważnych (a może szalonych) świat należy! 🙂
Wszelkie papierkowe procedury ruszyły niedawno, ale jakiś plan trzeba mieć. Nasz jest taki, że najpóźniej na początku sierpnia chcielibyśmy już w komplecie być tutaj. Z perspektywy hotelowego pokoju, w którym właśnie siedzę, ten plan jawi mi się jako nad wyraz ambitny. 🙂
Więc bardzo proszę – zaciskajcie kciuki! <3
Ostatnio komentowane