Tym razem również tylko fragmenty. Taras w całości jeszcze się nie prezentuje. Jest już umyty, wszystkie donice na nowo zapełnione po zimie, ale jako całość wygląda jeszcze mało efektownie. Rośliny dopiero zaczęły budzić się do życia.
Strat dużych tym razem nie odnotowałam (zima była bardzo łagodna), ale większość roślin wygląda marnie. Jakby były bardzo umęczone i miały mniej energii na nowy sezon.
Może prawdziwa zima jest tak naprawdę przyrodzie potrzebna? Może takie zachwianie sezonów nie służy roślinom? Patrząc na nasz taras jestem pewna, że wbrew pozorom ta nijaka pogoda nie przysłużyła się lokatorom naszych donic.
Ech… co sezon coś. Za duży mróz – źle. Za dużo deszczu – źle. Za mało deszczu – źle. I okazuje się, że za mało mrozu to też źle. Potwierdza się stara prawda, że w przyrodzie najważniejsza jest równowaga.
Rok 2013 był pod względem pogody nijaki – mokry i szary. Nie było ani prawdziwego lata, ani prawdziwej zimy. Mam nadzieję, że rok 2014 będzie łaskawszy. Łaskawszy co do lata, bo szczerze mówiąc, na prawdziwej, mroźnej zimie wcale mi nie zależy.