Singapur zakazami stoi.
Wyjazd do Singapuru był pomysłem spontanicznym. Spontanicznym w naszym tego słowa znaczeniu, bo jednak posiadając dzieci, a nie mając na miejscu wsparcia – spontaniczność bywa mocno ograniczona. Szczególnie jeżeli nie chce się (lub nie może) wspomnianych dzieci zabrać ze sobą. Nasza
Singapur. Planowanie zwiedzania.
W Singapurze spędziłam dziewięć dni. Dużo. Jak na tak maleńkie miasto (państwo) to bardzo dużo czasu. Dlaczego aż tyle? Ponieważ w planach mieliśmy weekendowy wypad poza Singapur. Bliskość Malezji, Indonezji czy Kambodży była doskonałym pretekstem do zapuszczenia się (choćby na
Igorek powiedział. . . (przyroda)
Podczas obiadu Igorek przepytywał mnie z tematu „historia powstania naszej rodziny”. :) Padło szereg pytań, w tym to, sięgające samego początku, czyli jak się odnaleźliśmy w tym wielkim świecie. -Mama, a Ty gdzie poznałaś Tatę? -W Internecie. Mały łapiąc się za głowę: -W Internecie! To
Singapur-pierwsze spostrzeżenia
Jest dobrze, tzn. dobrze może nie, bo za oknem burza, ale nie jest źle.😁 Przygotowując się na wyjazd do Singapuru, mentalnie szykowałam się na zwiedzanie z parasolem w ręku oraz zakup nowych butów, zakładając, że obecne mogą nie przetrwać ogromnej ilości
Opactwo Senanque i wzgórza płaskowyżu Vaucluse.
Koniec lipca to szczyt kwitnienia lawendy we Francji. Można jednak znaleźć miejsca, gdzie kwitnienie przypada na połowę tego miesiąca lub początek sierpnia. Naszą podróż rozpoczynaliśmy 7 lipca. Wiedziałam, że może być zbyt wcześnie, aby podziwiać pola w pełnym rozkwicie, ale przecież kto nie ryzykuje ten nie
Orange-małe miasteczko z wielkim zabytkiem
Do Włoch przez Francję… można. ;) Można, tym bardziej - jeśli komuś się marzą lawendowe pola w rozkwicie, ale w tym samym czasie ma zaplanowany wypoczynek na włoskiej plaży. Naszym pierwszym przystankiem w regionie Prowansja-Alpy-Lazurowe Wybrzeże było miasteczko Orange. Orange To maleńkie miasteczko posiada znacznych
Parę słów o tegorocznych wakacjach.
Chwaliłam się (i przechwaliłam), że pierwszy raz w historii będziemy trzy tygodnie na urlopie. Wszystko było zaplanowane, opłacone i dopięte na ostatni guzik, ale to by jednak było zbyt piękne… Zgodnie z planem spędziliśmy właściwie tylko pierwszy tydzień - tydzień dojazdu