Jak przystało na prawdziwą Matkę Polkę, lub Matkę po prostu, mam listę pytań (przypominająco-upominającą) , którą terroryzuję swoich synów.
Zęby umyte?
Spakowałeś się?
Rozpakowałeś rzeczy z basenu?
Zabrałeś plecak z przedpokoju?
Spakowałeś wszystko na trening?
Ochraniacze masz?
Nuty zabrałeś?
Czytałeś?
itp. itd.
Za tym ostatnim, szczególnie gdy chłopakom zbiera się na czytanie pod wieczór lub w pochmurne dni, towarzyszy obowiązkowo kolejny przypominacz, bo przecież o wzrok swoich pociech trzeba dbać.
Jednak chłopaki albo sprawdzają moją pamięć, albo testują moją cierpliwość, albo… oszczędzają energię, 😉 bo zazwyczaj pytanie jest zasadne, ale i reakcja synów natychmiastowa.
Matka Polka, np. z kuchni:
– Dziuba, światło masz włączone?!
z Dziubowego pokoju
-pstryk-
– Teraz już tak!
I to za każdym razem, ze stoickim spokojem i pewnie uśmiechem pod nosem. Chociaż nie, pewnie przewracają oczami, bo przecież pytanie pada setny raz. 😛