Wracamy do szwajcarskiej szkoły i przedszkola. Tym razem ciekawostki drogowe. Jak to się dzieje, że przedszkolak pokonuje drogę samodzielnie? Jakie sztuczki przekonują dzieci do noszenia kasku? Kiedy dzieci zdają swój pierwszy egzamin z ruchu drogowego?
Pierwszeństwo na drodze
Gdy poruszam temat szwajcarskich przedszkoli i szkół, największą sensację wzbudza zawsze samodzielny przemarsz przedszkolaków. Z czasem każda mama mniej lub bardziej godzi się z tym zwyczajem. Ułatwiają to kierowcy (sama jestem w tej grupie). Nie przypominam sobie abym kiedykolwiek widziała kierowcę, który nie zahamował na widok dziecka. Na widok maluchów idących poboczem zwalnia się do prędkości minimalnej. Dzieci przepuszczane są nie tylko na pasach. Kierowca zakłada, że może się zdarzyć wszystko, dlatego zwalnia się, przystaje i generalnie przyznaje się dziecku pierwszeństwo.
Bądź widoczny
Pomimo sporego zaufania społecznego dzieci są odpowiednio przygotowywane do samodzielnych wędrówek. W pierwszej kolejności to oczywiście rodzice tłumaczą zasady poruszania się po drodze. Później dołącza do nich przedszkole i szkoła. W przedszkolu dzieci dostają pasy odblaskowe i (najczęściej także) czapeczki w jaskrawym kolorze. Wszystko po to aby były dobrze widoczne na drodze. Dzieci szkolne dostają kamizelki odblaskowe.
Policjant
Do przedszkolaków przychodzi policjant, który każde dziecko z osobna uczy przechodzenia przez ulicę. Dzieci uczą się rymowanek, dostają książeczki, malowanki, naklejki. Później zdają coś na kształt egzaminu, czyli w obecności policjanta każde dziecko samodzielnie przechodzi przez ulicę. W szkole to najczęściej nauczyciel opowiada o zasadach i zagrożeniach w ruchu drogowym, czasami zapraszany jest także policjant.
Rozbite jajko
W Szwajcarii bardzo popularna jest jazda na rowerze. Duży nacisk kładzie się na zrozumienie sensu noszenia kasku rowerowego. Nie ma to jak teorię dobrze zobrazować. Kiedyś na zebraniu w szkole wychowawca upominał rodziców, aby nie pozwalali dzieciom wsiadać na rower bez kasku. Aby skutecznie nas przekonać, założył na jajko mini kask- „to jest głowa waszego dziecka”. Jajko upuścił – wyszło z upadku bez szwanku. W kolejnym ruchu upuścił „nagie” jajko. Jajeczną miazgę mam przed oczami do dziś. To samo doświadczenie prezentowano wszystkim dzieciom. Naprawdę działa na wyobraźnię.
Egzamin rowerowy
Na koniec zostawiłam smaczek. Egzamin przechodzenia przez ulicę, rozbite jajka, odblaski i zwalniający na widok dziecka kierowcy. Wszystko fajnie. Niech mi ktoś jednak wytłumaczy dlaczego dzieci wypuszczane są na drogę bez karty rowerowej. Skoro od 3 klasy szkoły podstawowej dzieci w naszej szkole MUSZĄ jeździć na rowerze. Dlaczego obowiązkowy egzamin na kartę rowerową zdają dopiero w klasie 5. Dla mnie to absurd. To tak jakby można było „dla wprawy” przez pierwsze dwa lata prowadzić samochód bez prawa jazdy. Moim zdaniem “szwajcarski zegarek” w tym wypadku zawodzi.