Wiem, ten wpis powinien być podsumowaniem stycznia. Mam ogromne opóźnienia, we wszystkim. Połowa przygotowanych przeze mnie wpisów zaraz straci swoją aktualność, jak np. ten o serialach kostiumowych które oglądam. Pozostaje mi mieć nadzieję, że nowy miesiąc rozpocznie u nas nową erę technologiczną.
Łudziłam się, że zmiany nastąpią wraz z nowym rokiem, ale tak się nie stało. Nie ma co załamywać rąk. Przetrzymamy tą złośliwość rzeczy martwych. Zapraszam na podsumowanie grudnia 2015. Muszę to zrobić, aby ostatecznie zamknąć miniony rok.
Colmar
Francuskie miasteczko Colmar odwiedzamy systematycznie. Często zabieramy tam także naszych gości. Jednak do tej pory zawsze jeździliśmy tam latem. Tym razem postanowiliśmy sprawdzić (ponoć legendarny) wygląd miasteczka w odsłonie świątecznej. O odbywającym się w tym czasie bożonarodzeniowym kiermaszu krążą legendy nie tylko po Europie, ale po całym świecie. Czy było warto?
Warto czasami opuścić domową kanapę. To był przyjemny spacer. Nie zmieniliśmy jednak zdania i nadal Colmar bardziej zachwyca nas latem. Ukwiecone kanały mają swój największy urok w gorące, pełne słońca dni. Możliwe, że nie daliśmy ponieść się czarowi ze względu na brak śniegu. Jednak nie jestem pewna. Gdy pod koniec listopada odwiedziliśmy włoskie Como, tam również nie było śniegu, a magia miasteczka bardziej na nas podziałała.
Koncert Bożonarodzeniowy
W listopadzie byliśmy na koncercie jesiennym, w którym brał udział Bartuś. W grudniu przyszła kolej na występ Igorka w ramach corocznego Koncertu Bożonarodzeniowego. Igorek wypadł wspaniale. Wiem, powtarzam się. Odrobinę zjadła go trema, ale Mały i tak dał radę. Zagrał najtrudniejszy utwór ze wszystkich dzieci. Walc a-moll (Opus Posthum) Fryderyka Chopina.
Wyjazd do Polski
Grudzień to dla nas od lat miesiąc wyjazdowy. Chyba tylko raz nie pojechaliśmy na Boże Narodzenie do Polski. Święta w ojczystym kraju mają zupełnie inną magię, dlatego uparcie wsiadamy w samochód i ruszamy w drogę.
Trasę od lat dzielimy na odcinki. Przy okazji odwiedzamy nowe lub ulubione miejsca. W miarę możliwości łączymy to ze spotkaniami towarzyskimi. Tym razem zajrzeliśmy do Bawarii aby zobaczyć starówkę miasteczka Amberg. Zjedliśmy sushi w czeskim Brnie. I degustowaliśmy wcale nie polskie wina u znajomych pod Wrocławiem.
Urodziny i święta w kraju
Miałam prawdziwie filmowe przyjęcie niespodziankę. Dobrze, że z zaskoczenia i radości nie przypłaciłam tego np. zawałem serca. Wiecie – w tym wieku nic nie wiadomo. 😛
Wiecie, że przejmowałam się swoimi 40 urodzinami. Teraz właściwie wcale nie pamiętam, że przekroczyłam kolejną granicę wiekową. Podobno należę teraz do grupy “ryczących czterdziestek”. Czy ktoś może mi objaśnić co to właściwie znaczy?
Dwa dni później była Wigilia. Spokojna i rodzinna. Tylko Mikołaj musiał strasznie szaleć w nocy, bo prezenty wprost wylewały się spod choinki. Kolejne dwa świąteczne dni spędziliśmy bardzo spokojnie, głównie się objadając. Gdy w drugi dzień świąt ruszyliśmy w kierunku warszawskiego lotniska, samochód był wyraźnie bardziej obciążony.
Kuba
Wyjazd na Kubę był moim prezentem urodzinowym. Rąbka tajemnicy uchylałam na swoim prywatnym i blogowym Facebooku. Na blogu także pojawił się już pierwszy wpis o tym wielobarwnym kraju.
iMac
Muszę to odnotować w miesięcznym podsumowaniu. W grudniu mój iMac ostatecznie padł. Był genialnie doposażony, miał rewelacyjne parametry i masę programów, które uzbierały się przez blisko 4 lata naszej współpracy. Nie wspominając o ogromie zdjęć zgromadzonych na jego przepastnym dysku. No i uwielbiałam jego 27 calowy ekran, na którym wszystko jakoś tak ładniej wyglądało. Nawet ja na zdjęciach. 😛
Nasza współpraca nie była idealna, ale bliska ideału. I cały czas mam wrażenie, że dałam sobie wmówić, że nie opłaca się go ratować. Węszę spisek firmy, która go diagnozowała. A na decyzji zaważył pośpiech. Okres przedświąteczny nie jest dobrym czasem do załatwiania takich spraw. Poza tym nasze osławione już katastrofy technologiczne minionego roku, znacząco podkopały moją chęć do inwestowania w nie najnowszy jednak sprzęt. Intuicja mi jednak podpowiada, że panowie zrobili z nami interes roku.
Taki był ostatni miesiąc ubiegłego roku. Teraz mogę spokojnie wystartować z miesięcznymi podsumowaniami obecnego. A koniec stycznia już za 3 dni. Czy Wam pierwszy miesiąc 2016 roku też tak szybko zleciał?