Miniony miesiąc kojarzę przede wszystkim z wizytami u lekarza. A przecież we wrześniu trochę się działo.
Wyjazdowe weekendy
Na początku miesiąca zrobiliśmy sobie dwa weekendowe wypady. Najpierw włoski, a później polsko-niemiecki. Najlepiej wspominam Wenecję, ale Berlin, który widziałam pierwszy raz, bardzo mile mnie zaskoczył. To miasta o całkowicie różnym klimacie. Wenecja jest nieporównanie ładniejsza i bardziej klimatyczna. Berlin wydaje się całkiem przyjazny, chociaż nie przepadam za tak wielkimi miastami.
Erlach
Erlach to malutka miejscowość nad jeziorem Biel. To jedno z pierwszych miejsc, jakie odwiedziliśmy po przeprowadzce do Szwajcarii. Spacer szlakiem Heideweg na wyspę św. Piotra pokonaliśmy pchając przed sobą wózek z maleńkim Bartkiem. A teraz Bartek ma już wąsy.
Lodowiec Aletsch
Szwajcaria to oczywiście także, a może przede wszystkim góry. Gdy my we wrześniu spacerowaliśmy włoskimi uliczkami, Bartek ze szkolną wycieczką kroczył panoramiczną trasą na Aletsch – Szwajcarski Szlak Lodowcowy. Lodowiec Aletsch jest największym lodowcem w Europie i warto go zobaczyć chociażby z punktu widokowego Gletscherblick (Bettmerhorn).
Meksyk w Szwajcarii
Jeżeli ktoś zapragnie znaleźć w Szwajcarii bardziej egzotyczne klimaty, polecam restauracje El Mosquito. To jedno z tych miejsc, które z koleżankami najczęściej wybieramy na babskie wieczory. Tym razem wybrałyśmy się na tyle wcześnie, że bez problemu mogłam obcykać sale. Tam zachwycają nas nawet łazienki. 😀
Ferie jesienne
Wraz z październikiem rozpoczęliśmy ferie jesienne. I chociaż zazwyczaj narzekałam, że trwają one 3 tygodnie, to gdy ostatnia reforma skróciła je do 2 tygodni, nagle strasznie mi brakuje tych dodatkowych 7 dni. Gdyby je dodali do ferii letnich, to bym pewnie nie grymasiła, ale one zostały odjęte z puli wolnych dni i dzieci w ten sposób mają w ciągu roku jeszcze mniej dni wolnych od nauki. Mimo to wybieramy się w tym czasie do Polski, a pobyt mamy bardzo ambitnie zaplanowany.