Miałam wątpliwości czy wracać do podsumowań miesięcznych, ale przyznając sama przed sobą, że blog jest dla mnie czymś w rodzaju pamiętnika, zabieram się za spisanie tego – co się u nas działo w styczniu?
Chyba się starzejemy
Święta Bożego narodzenia jak zwykle od wielu (wielu lat) spędziliśmy w naszym rodzinnym mieście – Łodzi. Za to zupełnie nietypowo przywitaliśmy Nowy Rok. Pierwszy raz od wielu (wielu lat) byliśmy na zabawie sylwestrowej. Pierwszy raz od wielu (wielu lat) pierwszy dzień nowego roku nie zastał nas gdzieś w świecie, w podróży. Czy to znaczy, że się starzejemy?
W poszukiwaniu idealnej plaży
Tuż po Nowym Roku wsiedliśmy do samochodu i zabrawszy także Babcię (Moją Mamę) ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. To był akurat pierwszy dzień, w którym pogoda postanowiła zmienić się na prawdziwie zimową. Już dawno nie spędziliśmy tylu godzin w samochodzie, ale drogę musieliśmy pokonać na raz, bo już 4 stycznia wsiadaliśmy w samolot. Kierunek – Malediwy, w poszukiwaniu idealnych plaż. W następnym poście postaram się pokazać, co tam odkryliśmy.
Nie taka Szwajcaria poukładana
Wspominałam kiedyś, że walczyliśmy z lekarzem domowym o poważniejsze potraktowanie alergii Bartka. Skończyło się na zmianie lekarza i sprawy nabrały zawrotnego tempa. W sierpniu Bartuś był już po wszystkich badaniach i szpital uznał, że możemy przystąpić do odczulania. Na razie na trawy i brzozę.
Zimowe ferie sportowe
27. stycznia chłopcy przynieśli półroczne świadectwa i tym samym rozpoczęły się zimowe ferie sportowe. Obaj nasi Synowie wypadli naprawdę bardzo dobrze i mają średnie powyżej 5. Bartuś w tym roku szkolnym rozpoczął naukę w Bezirksschule, a w naszym kantonie, aby utrzymać się w tej szkole trzeba mieć średnią ocen z każdego przedmiotu powyżej 4. Zimowe świadectwo jest traktowane jako sygnał, czy uczeń sobie radzi lub czy jest zagrożony relegowaniem ze szkoły. Szerzej rozwinę temat jeszcze w tym miesiącu.
Na ferie nigdzie nie wyjechaliśmy. Bartuś co piątek musi się meldować na szczepienia. Igorek przez pierwszy tydzień miał Projektwoche. Ja się pochorowałam, więc nawet na zaplanowany 4-dniowy wypad do Włoch nie mogliśmy pojechać w komplecie. W styczniu zdążyliśmy wspólnie zrobić sobie mini wypady do Colmar i Lucerny, a do Włoch pojechał tylko Bartuś z Tatą. Igorek został opiekować się Mamą.
Podsumowanie stycznia, to w pewnym sensie zapowiedź tego, o czym planuję napisać do końca lutego. Trzymajcie kciuki, bo ostatnio, albo nie było internetu u nas w domu, albo nie było dostępu do bloga. Dołączając do tego uparcie towarzyszące mi zapalenie oskrzeli, będę musiała wykazać się sporą samodyscypliną, co jak widać po częstotliwości moich wpisów – nie jest moją mocną stroną. Delikatnie mówiąc.