Pierwszy miesiąc tego roku minął nam szybko, ale spokojnie. W styczniu chłopcy przynieśli swoje świadectwa szkolne. Tak – u nas świadectwo dostaje się dwa razy w roku, ale o tym będzie na koniec. Zacznijmy chronologicznie…
Kanada
Pierwszy dzień miesiąca i zarazem pierwszy dzień 2016 roku spędziłam z Mężem w Toronto. Pogoda była taka sobie. Chociaż nie lubię zimy, to nastawiona byłam na połacie śniegu i mróz – w końcu to Kanada, odwiedzana w styczniu. Dzień był jednak wilgotny i mglisty. Zupełnie nienadający się do zwiedzania.
Hotel z trabantem
Czy ktoś wie czym wsławiło się niemieckie miasteczko Zwickau? Ja nie wiedziałam, ale Mój Mąż tak. Otóż w miasteczku tym do 1991 roku produkowano trabanty. My zatrzymaliśmy się tam na nieplanowany postój, w drodze powrotnej do domu. Do hotelu zapukaliśmy w środku nocy, ale zostaliśmy przyjęci. Hotel bardzo przyjemny, a śniadanie wyśmienite. Rano ruszaliśmy w drogę w wyśmienitych nastrojach.
Technologiczne zmagania
Styczeń upłynął nam przede wszystkim na konfigurowaniu nowej sieci internetowej w domu. Musieliśmy zmienić dostawcę, co pociągnęło za sobą wymianę lub odblokowywanie kolejnych urządzeń. Nawet aparaty telefoniczne trzeba było wymienić, chociaż i bez tego główny telefon odmówił posłuszeństwa już wcześniej.
Najtrwalszy okazał się egzemplarz przywieziony jeszcze z Polski. Myślę, że może mieć jakieś 15 lat i gdyby nie fakt, że teraz mamy jakieś inne rozwiązanie technologiczne, to nadal mógłby nam służyć. Jest sprawny, ale najwidoczniej przestarzały.
Eizo
O przygodzie z monitorem już pisałam. O tym, dlaczego bohatersko nie zdecydowałam się na zakup iMaca także. Mój Mąż gotów był postawić na moim biurku iMaca, ale sama siebie zadziwiając – wybrałam monitor. Obrazu nie da się porównać do tego, co daje ekran Retina, jednak coraz bardziej przekonuję się do takiego rozwiązania.
Jestem zwolenniczką dużych ekranów, co prawda 27 cali zamieniłam na 24 (chyba w początek roku weszłam z pewną taką nieśmiałością). Za to wybrany model ma najwyższą klasę ECO oraz podobno wysokie standardy, jeżeli chodzi o jak najmniejszą szkodliwość dla oczu.
Mam nadzieję, że z czasem całkowicie przekonam się do takiego rozwiązania. Na tę chwilę najbardziej dokucza mi bałagan z kablami i fakt, że za każdym razem wszystko muszę podpinać, a później odłączać, gdy chcę przenieść laptop. I nic nie mogę podłączyć na stałe, np. dysku do automatycznego tworzenia kopii zapasowych.
To jest właśnie przewaga komputera stacjonarnego. Raz wszystko podłączysz i skonfigurujesz i masz spokój. W laptopie mam np. tylko dwa wejścia USB, więc połowa urządzeń w ogóle nie może być podpięta. Wydajność laptopa też jest zupełnie inna niż takiej stacjonarnej maszyny. Cóż, to jest pewnie obecnie częsty dylemat – wydajność czy mobilność.
PS I wyszedł mi z tego prawie osobny post. 😀
Zeugnisse-Sportferien-Projektwoche
Świadectwa szkolne chłopcy przynieśli do domu w ostatni piątek stycznia. Tego też popołudnia rozpoczęliśmy dwa tygodnie zimowych ferii sportowych. Dla Igorka to będzie jeden tydzień, ponieważ w pierwszym tygodniu uczęszcza na obowiązkowy Projektwoche. O tym, co to takiego pisałam kiedyś przy okazji ferii jesiennych.
Natomiast o tegorocznych półrocznych świadectwach muszę napisać osobny post, ponieważ Bartuś jest w 6 klasie i takie świadectwo ma szczególne znaczenie. Mogę za to już teraz zdradzić, że obaj nasi Synowie spisali się nie tylko na medal, ale na całkiem pokaźnych rozmiarów puchary.
I tak minął styczeń. Głównie we mgle. Na krótko przysypało nas śniegiem, ale były również prawie wiosenne dni. Przyroda chyba zaczyna trochę wariować. Nie pamiętam aż takich różnic w styczniowej pogodzie. Ale dla nas to był spokojny, chociaż pracowity miesiąc. A jaki był Twój styczeń?