Wspominałam niedawno, że sięgnęłam po książki Jennifer L. Scott. Pierwsza pozycja mnie nie porwała, za to druga trafiła w czuły punkt.
Od jakiegoś czasu chodziła za mną potrzeba zmian w naszym mieszkaniu. “W domu Madame Chic. Jak urządzić przytulne mieszkanie i celebrować codzienność?” dała mi przysłowiowego kopa do działania.
Wcale nie potrzebujemy mieć pałacu, żeby czuć się tak, jakbyśmy w nim mieszkały. Możemy żyć pięknie, gdziekolwiek mieszkamy.
Czy ta myśl nie jest genialna w swej prostocie – z każdego miejsca można starać wydobyć się to, co najlepsze.
Pamiętam jak na studiach odwiedziłam koleżankę, która zaczęła wynajmować mieszkanie ze swoim chłopakiem. Gdy przekroczyłam próg tego jednopokojowego mieszkanka, poczułam podziw. Widziałam je tuż po podpisaniu umowy najmu. Wydawało mi się ciemne, ciasne a przede wszystkim odpychające. Kilka tygodni później mieszkanie było… urzekające!
Gdy znajomi zaczęli opowiadać jakich zmian dokonali, okazało się, że była to tylko kosmetyka. Nie mogli odmalować ścian, meble musiały pozostać te same. To co mogli, to nadać temu wnętrzu własny styl i klimat poprzez dodatki. I uwierzcie mi, odwiedzałam ich niezmiernie często, bo atmosfera tego malutkiego mieszkanka była fantastyczna.
Im bardziej pokochasz własny dom, tym chętniej będziesz o niego dbać.
Możliwe, że właśnie taka miłość odmieniła mieszkanie moich znajomych.
Nasze mieszkanie zawsze napawało mnie dumą. Nie tylko samo mieszkanie, lecz także fakt, że jest ono wymiernym efektem ciężkiej pracy i tego, że sobie radzimy. Z dala od domu, zdani wyłącznie na siebie.
Chcę na nowo rozbudzić w sobie radość z przebywania w naszej przestrzeni. Dlatego pomyślałam, że potrzebuję małej odmiany. Kosmetyki, która sprawi, że jeszcze bardziej pokocham nasz dom.
Jeśli pokochasz swój dom i będziesz się o niego troszczyć, odwdzięczy ci się tym samym, napawając cię dumą.
Brzmi trochę patetycznie, ale u mnie się sprawdza. Zawsze odczuwałam ogromną satysfakcję nie tyle po wysprzątaniu mieszkania, co po jego dopieszczeniu. Schludna i czysta przestrzeń nie napawa mnie taką samą dumą, co mieszkanie oswojone, udomowione. A do tego służą dodatki.
Wiem, że trzeba uważać z ilością ozdób. Przyznaję – mam z tym pewien problem i potrafię popaść w przesadę. Dlatego postanowiłam najpierw nacieszyć oczy i poszukać inspiracji. Na spokojnie, z dala od domu, jeszcze na urlopie.
Zauważyłam przy okazji, że wszelkie inspiracje odbieram najpierw kolorami. Jeżeli one przypadną mi do gustu przyglądam się detalom.
Po powrocie z urlopu od razu zabrałam się do zabawy. Zabawy. Bo szukanie dodatków, wybór barwy przewodniej, klimatu to świetna zabawa.
Trochę poprzestawiałam. Trochę poszperałam. Trochę dokupiłam. I mamy odświeżony kącik kanapowy. Jestem ciekawa jak Wam spodoba się taka kolorystyka? Zapraszam na nasze kanapy.
Cytaty pochodzą z książki Jennifer L. Scott „W domu Madame Chic. Jak urządzić przytulne mieszkanie i celebrować codzienność?”.