I przed i po urlopie trzeba się nieźle narobić, ale nie znam nikogo kto z tego powodu by odpuszczał. Każdemu należy się urlop.
W niedzielę wsiadam w samolot. Nie cierpię sama podróżować. Pociągi, samoloty, taksówki, przesiadki – wszystko to zawsze bardzo mnie stresuje. No, ale nie odpuściłam. Przybędzie mi siwych włosów, ale trudno. Lecę do Męża, który będzie na mnie czekał w Argentynie. Czy to musi być aż tak daleko?
Przyznaję, że jestem już w sporym stresie przedwyjazdowym, bo ja także, aby z czystym sumieniem udać się na odpoczynek, muszę najpierw nieźle się nagimnastykować. Dosłownie i w przenośni. Nic samo nie przychodzi i nic samo się nie zrobi.
To co zawsze warunkuje nasze małżeńskie wypady, to oczywiście opieka nad chłopcami. A to każdorazowo oznacza – sprowadzenie kogoś z Polski. Na szczęście zawsze mogę liczyć na Rodziców. Tym razem przyleci do nas Tata.
Boję się jak sobie poradzi – więc moje przygotowania muszę w dużej mierze skoncentrować na zabezpieczeniu na ten czas: wiktu, opierunku i szczegółowo rozpisanej liście zajęć.
Najgorsze jest przewidywanie nieprzewidywalnego i uprzedzanie faktów. Gdyby zdarzyło się X, to zrób Y lub zadzwoń do Z. Muszę objechać z Tatą okolicę. Pokazać gdzie chłopcy mają zajęcia, gdzie i na jakich zasadach się parkuje. Ile czasu powinien przewidzieć na dojazdy.
Muszę uprzedzić szkołę, że dzieci zostają pod opieką osoby, która średnio rozumie niemiecki i w razie potrzeby kontaktu muszą dzwonić na komórkę, a nie do domu.
Muszę ogarnąć dom, aby nie było wstydu. Poprać, nagotować i nakupować na zapas. Wyjaśnić jak uruchomić żaluzje, jak włączyć pralkę, kuchenkę czy zmywarkę. Pokazać gdzie stoi cukier, sól i proszek do prania. I zaprzysiąc Tatę, że postara się nie przemęczać i nie przepracowywać.
Może to wszystko wydaje się robione i planowane na wyrost. Ale uwierzcie mi, że gdy ktoś bywa u was statystycznie raz w roku, nie musi wcale zapamiętać, który przycisk uruchamia markizy, albo co zrobić, gdy telewizor nie widzi dekodera satelitarnego. I jak dzwoni się przez specjalny numer do Polski.
Zrobię tabelki, przyszykuję rozpiski, przykleję listę numerów. Wypiorę, wyprasuję, sprzątnę, ugotuję. Zrobię zakupy. Wytłumaczę reguły. Uprzedzę. Powiadomię. Przewidzę. Uczulę. Przykażę i poproszę. Będę się martwiła. Będę zdalnie pilnowała. Będę się dopytywała, wydzwaniała i stresowała. I będę odpoczywała. W niedzielę wybywam na urlop.
Dzisiaj 1 maja. W Szwajcarii większość kantonów pracuje normalnie. W naszym kantonie dzieci mają wolne południe. Dorośli nie świętują. Za to w Polsce zaczął się długi weekend. Mam nadzieję, że pogoda jest łaskawa. Macie jakieś specjalne plany na ten czas?