1 sierpnia, zgodnie z planem wprowadziliśmy się do wynajętego domu. Było trochę nerwów, ale udało się. Dzisiaj mogę Was zabrać na szybki spacer po nowych kątach.
Posłużę się zdjęciami, które zamieszczone były w ogłoszeniu. Tak wyglądały wnętrza, gdy mieszkali tutaj właściciele.
Wejście i salon
Dom został zbudowany w 2002 roku. Od tego czasu był już wielokrotnie wynajmowany. Nie jest więc najświeższy. Tym bardziej, że tutaj w Stanach chyba są inne standardy dbania o dom. Ten jest zaniedbany, ale może też mieć znaczenie fakt, że od lat jest wynajmowany.
Kuchnia
Dom nie był wysprzątany ani przez poprzednich najemców, ani przez wynajmujących. Tzn. Ci ostatni twierdzą, że urobili sobie ręce po łokcie, ale moim zdaniem dom co najwyżej został ogarnięty, ale nieposprzątany.
Pokój rodzinny i toaleta na parterze
Dobrze, że agentka, która pomagała nam znaleźć dom, uprzedziła mnie czego powinnam się spodziewać. Po szwajcarskim rygorze, gdzie oddawane mieszkanie musi być zrobione na błysk, to co zastałam tutaj, pewnie by mnie załamało.
Przedpokój na piętrze i pokój gościnny
Pokój, który właściciele uznają za gościnny, będzie pokojem Starszego Syna. Już go przemalowaliśmy na taki sam szary kolor, jaki jest w większości pomieszczeń. Lodowaty niebieski, który zastaliśmy, był dla Bartka nie do przyjęcia. Do pokoju przylega łazienka oraz garderoba.
Pokoje dla dzieci
Dwa pokoje mają wewnętrzną wspólną łazienkę. W teorii to powinny być pokoje dla rodzeństwa, ale ponieważ Chłopaki nie chcą dzielić łazienki, szary pokój będzie pokojem Igorka, a w niebieskim pokoju będziemy instalowali gości.
Sypialnia i łazienka
Główna sypialnia chyba zabrała powierzchnię innym pokojom. Jest ogromna. Chętnie bym z niej oddała po kilka metrów dla pozostałych pokoi. Do sypialni przylegają dwie garderoby, a za nimi znajduje się bardzo duża łazienka. Może takie pomieszczenia nazywa się pokojami kąpielowymi.
Dom z zewnątrz
Domy na naszym osiedlu stoją dosyć blisko siebie. Tylko na tyłach domu ciągnie się wspólny drewniany płot, poza tym działki nie są ogrodzenie i szczerze mówiąc nie wiem skąd ludzie wiedzą, do którego momentu mają strzyc trawnik, a gdzie robią już robotę za swojego sąsiada.
Osiedle
Tuż przed wjazdem na osiedle znajduje się centrum rekreacyjne dostępne dla mieszkańców. Obejmuje ono budynek, w którym można urządzać przyjęcia. Są korty tenisowe, basen ze zjeżdżalnią oraz plac zabaw.
Nasz kontener od kilku dni jest w Stanach, ale nie wiemy kiedy dotrze pod dom. Na dzień 6 sierpnia 2018 dom wygląda tak:
Przyznam, że gdy oglądaliśmy dom i stały w nim jeszcze meble poprzednich właścicieli, zupełnie nie czuliśmy jego wielkości. Wydawało nam się, że metraż podany w ogłoszeniu musi zawierać także poddasze. Teraz gdy dom jest pusty zaczynam być lekko przerażona jego wielkością. Na myciu podłóg oraz okien będzie mi chyba teraz schodziło pół życia.
Do plusów, które już widzę mogę zaliczyć garderoby przylegające do każdego z pokoi oraz dużą ilość kontaktów. W Szwajcarii mieliśmy podłączonych masę przedłużaczy, będę zaskoczona, gdy jakiś będzie potrzebny tutaj. Ogromnym plusem jest także spiżarnia, która znajduje się w kuchni. Podoba mi się otoczenie domu. Za to Chłopcy powinni być zadowoleni, że przystanek szkolnego autobusu mamy może minutę drogi od domu – spacerkiem. Mąż w Szwajcarii dojeżdżał do pracy średnio 1,5 godziny (w jedną stronę i bez korków), tutaj dzieli go dystans 10/15 minut jazdy samochodem. Może wstawać do pracy później, niż Chłopcy wstają do szkoły.
Do minusów mogę już zaliczyć bardzo niepraktyczne i niewygodne szafki kuchenne. Stan zmywarki, która owszem jest, ale nie zmywa. Beznadziejnie usytuowaną mikrofalówkę, która znajduje się bezpośrednio nad kuchenką i przez to jest wiecznie utytłana i zachlapana. Również powrót do gotowania na gazie jest dla mnie, a przede wszystkim dla Chłopców sporym wyzwaniem. Stan łazienek i nieregulowane prysznice zamontowane bardzo wysoko powodują pewne dreszcze, potęgowane tym, że jest w nich okropnie zimno – nie wiem co to będzie zimą, bo generalnie domy tutaj nie mają ogrzewania.