Miesiąc temu (jak ten czas leci) byliśmy w Paryżu. W zeszłym tygodniu oglądałam jakiś program w telewizji i w tle pokazywany był Paryż. Gdy pojawiały się miejsca, które widzieliśmy (Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Katedra Notre Dame), sprawdzałam czy chłopcy pamiętają jeszcze ich nazwy. Taka Wredna Matka Polka ze mnie, dzieci na każdym kroku egzaminuję. W każdym razie, temat na chwilę odżył w ich pamięci.
W niedzielę byliśmy w Bernie. Chłopcy wiedzieli, że jedziemy do domu Einsteina, ale pogoda była przepiękna, więc postanowiliśmy poszerzyć program. Gdy Igorek zorientował się, że na tym nie koniec, nie był szczególnie podekscytowany. Zrezygnowany sprawdza u źródła, co jeszcze wymyśliłam.
-Co idziemy zobaczyć?
-Pójdziemy jeszcze do Katedry.
(informuję z uśmiechem, a w odpowiedzi słyszę przerażonego Igorka)
-To co, teraz jedziemy do Francji?
Może jednak za mocno ich przepytywałam. 😉 Berneńską katedrę możecie zobaczyć w części fragmentatora poświęconej podróżom.