W każdym języku są wyjątki. Wymyślono je na złość, po to aby niepotrzebnymi danymi, zapychać twarde dyski w naszych głowach.
Dzieci ucząc się języka, w pierwszej kolejności próbują zastosować logikę lub przynajmniej powtarzalność.
Mały Bartuś:
Mamo, zobacz jakiego narysowałem lewa!
kot – kota
czyli lew – lewa
lub nasz ulubiony:
Widzieliście tego orzeła?
Nie orzeła tylko orła.
delikatnie napominamy naszego syna
A gdzie leci ten orł?
Z czasem dzieci stają się podejrzliwe i wszędzie węszą podstęp. Coś tam im świta, więc zaczynają kombinować.
chłopiec – poszedł
dziewczynka – poszła
czyli razem sobie poszedli
A czasem dzieciom opadają ręce i poddają się… Tak było z naszym Igorkiem.
W Wielkanocny Poniedziałek chłopcy przysiedli się do Taty, który oglądał “Pana Wołodyjowskiego”.
Dlaczego oni chcą to wysadzić?
Bo nie chcą oddać zamku Turkom.
A dlaczego Turki… Turky… a dlaczego Turyści…?
😀