Mieszkamy w Stanach Zjednoczonych od 22 lipca 2018 roku. 33 tygodnie, prawie 8 miesięcy. A ja dopiero dzisiaj pierwszy raz miałam swoją w pełni świadomą chwilę wdzięczności. Za jaki moment chcę podziękować?
Mąż
Mój Mąż w piątek wsiadł do samolotu. Na ponad tydzień zostałam z Synami sama. Przyznam, że tęskniłam za służbowymi wyjazdami Męża. Gdy mieszkaliśmy w Polsce, a później w Szwajcarii, takie nieobecności były czymś normalnym. Tutaj w USA Mój Mąż pracuje głównie stacjonarnie.
Nie jest to idealny układ dla Męża, bo wiem, że lubił swój poprzedni rytm pracy. Nie jest też wcale takie idealne dla mnie… Wyjazdy Męża zmieniają zawsze i mój rytm dnia. Mam więcej zajęć przy Synach, bo wtedy staję się jedynym kierowcą w rodzinie. Jednocześnie wrzucam na luz i np. zdecydowanie mniej czasu spędzam w kuchni.
Synowie
W sobotę do późna siedziałam z Synami. Oglądaliśmy filmy, zajadaliśmy chipsy, śmialiśmy się i rozmawialiśmy. W niedzielę wstaliśmy późno, a ja poczułam silną potrzebę zjedzenia czegoś pysznego. Ponieważ jedzenie w Stanach nadal średnio mi smakuje, do akcji wkroczył Starszy Syn. Poprosiłam o drożdżowe rogaliki.
Ponieważ praca przy nich podzielona jest na etapy, w czasie gdy wyrastało ciasto, pojechaliśmy na późny obiad do restauracji. Po powrocie Bartek dokończył pracę, a ja na deser dostałam rogaliki.
Ja
Gdy dom wypełniał cudowny zapach, usiadłam w pokoju z wymarzonym kominkiem. Na stoliku obok wymarzonej kanapy stanęła kawa i rogaliki, które specjalnie dla mnie zrobił Syn, a ja po pierwszym gryzie pomyślałam – jestem wdzięczna za tę chwilę!
Wdzięczna za Synów, którzy pomimo nastoletnich lat nadal chcą ze mną spędzać czas. Za możliwość wyjazdu Męża, bo wiem, że za tym tęskni. Za obiad w restauracji, który naprawdę mi smakował. Za tulipany w wazonie. No i oczywiście za te boskie rogaliki. A jeszcze bardziej za to, że wystarczyło jedno proszę i Syn je specjalnie dla mnie zrobił.
Wdzięczność
W tamtym momencie miałam gdzieś, że wymarzona kanapa wcale nie jest taka wygodna jak to sobie wyobrażałam. Kominek, o którym zawsze marzyłam jest na gaz, a nieszczelna instalacja powoduje, że nie mogę go używać. Kwiaty do wazonu kupiłam sama, a kawę piję trochę na wyrost, bo ciągle sobie wmawiam, że się w niej kiedyś rozsmakuję.
Z ćwiczeniem wdzięczności jest trochę jak z tą szklanką, która może być w połowie pusta lub w połowie pełna. Aby poczuć wdzięczność trzeba dostrzec w szklance wodę, a nie jej brak.
A Ty kiedy ostatnio byłaś za coś wdzięczna?