
Urlop 2021-dzień 2
Dzisiaj przejechaliśmy odrobinę ponad 240 km. Przed południem wyruszyliśmy z Trydentu, po to aby na obiad dotrzeć do Padwy.
Padwa leży poza naszym tegorocznym szlakiem wakacyjnym, ale mieliśmy ważny powód, aby odrobinę zboczyć z trasy, a właściwie to Mój Mąż miał…
Spotkaliśmy się z korespondencyjną koleżanką Mojego Męża, z którą 35 lat temu wymieniał listy (oboje w ten sposób doskonalili swój angielski). To było ich pierwsze w życiu spotkanie na żywo.
Ręcznie pisane staroświeckie listy wsparte potęgą internetu, umożliwiły przemiłe spotkanie dwóch rodzin. Było przesympatycznie, wzruszająco, wesoło i smacznie. Baba al rum kończąca nasze spotkanie na długo pozostanie w mojej pamięci – prosty deser a jaki smaczny.

Po spotkaniu pojechaliśmy jeszcze na Piazza del Santo, aby wejść do Bazyliki Św. Antoniego. Później ruszyliśmy do Treviso.

Treviso bywa nazywane małą Wenecją, chociaż ja uważam, że poza kilkoma kanałami ma z Wenecją o wiele mniej wspólnego niż np. z Vicenzą lub Udine.
Największą zaletą tego miasta jest… niewielka liczba turystów. Porównując do Wenecji, można powiedzieć, że Treviso omijane jest przez turystów szerokim łukiem. To powoduje, że historyczne centrum jest o wiele spokojniejsze, chociaż nadal wypełnione włoskim gwarem i muzyką.
Chcieliśmy odkryć nowe miejsce i chociaż Treviso nie zajmie czołowej pozycji na liście moich ulubionych włoskich miast, to cieszę się, że je poznaliśmy. Spędziliśmy tu miłe popołudnie, zjedliśmy dobrą kolację, a dzień zamknęliśmy wieczornym spacerem po Starówce.

To było sympatyczne zakończenie włoskiego rozdziału naszej podróży. Jutro mamy przystanek w Chorwacji.
WPISY, KTÓRE MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Oj, dawno mnie tu nie było, ale nadrobię zaległości.
Padwa moim zdaniem jest naprawdę piękna, zwłaszcza jeśli ma się czas niespiesznie poszwendać. A powód do wizyty naprawdę cudowny! Treviso nie znam, ale z tego co piszesz, są miejsca bardziej warte odwiedzin.
No właśnie. Też planuję (z rodzicami) roadtrip do Italii – już za kilka dni, jeśli nic się nie zmieni w przepisach. Ale będziemy tylko na północy w górach plus może krótki wypad do Mediolanu, bo nigdy do tej pory (pomimo wielu wizyt we Włoszech) tam nie dotarłam. Can’t wait. Tymczasem chętnie sobie obejrzę Twoją relację. Buziaki.
Cześć Asiu, jak miło, że do mnie zajrzałaś. 🙂 Ja sama mam wielkie zaległości w tzw. internetach, które bezskutecznie co jakiś czas próbuję nadrobić, ale z mizernym skutkiem.
To były nasze czwarte odwiedziny w Padwie, więc było mi łatwiej odpuścić zwiedzanie na rzecz spotkania towarzyskiego. Tak jak napisałaś, Padwa idealnie się nadaje na powolne szwendanie, a takie poznawanie miejsc najbardziej lubię.
Mam nadzieję, że Wasz rodzinny road trip dojdzie do skutku, życzę wspaniałych wrażeń. 🙂