
Letni tor saneczkowy Rischli Sörenberg i szczyt Brienz Rothorn
Dzisiaj wjedziemy kolejką linową na szczyt Brienz Rothorn, aby podziwiać przepiękne górskie widoki. Ale najpierw inna przejażdżka – zjedziemy latem na sankach!
Letni tor saneczkowy Rischli Sörenberg
Letni tor bobslejowy Rischli Sörenberg rozpościera się w przepięknej alpejskiej dolinie, przy głównej drodze prowadzącej do Sörenberg (tuż przy hotelu Rischli). Tor ma długość 900 metrów, 12 zakrętów i jest jednym z najdłuższych w Szwajcarii. Czynny jest od końca czerwca do października, ale przy ładnej pogodzie otwierany bywa już w weekendy majowe.
widok na okolicę i letni tor saneczkowy (źródło: mapy Google)
bilet - pojedynczy zjazd (dziecko)
bilet - karnet 5 zjazd (dziecko)
Zjeżdżaliśmy już na różnych torach i trzeba przyznać, że ten należy do jednych z fajniejszych. Ponieważ znajduje się w pewnej odległości od innych atrakcji tego regionu, dzięki temu nie jest aż tak oblegany. To świetna zabawa dla dzieci i dorosłych, ale dzieci poniżej 8 roku życia powinny zjeżdżać w towarzystwie dorosłego.
Przy okazji polecam dwa serwisy, gdzie można szukać atrakcyjnych miejscówek i różnych formuł spędzania wolnego czasu w Szwajcarii:
Obrazki są linkami do serwisów, prowadzą do stron dotyczących letniego toru saneczkowego Rischli Sörenberg.
Kolejka linowa Sörenberg – Brienzer Rothorn
Na szczyt Brienz Rothorn można się dostać na dwa sposoby. Od strony południowej można wjechać lokomotywą parową, która startuje z Brienz (Brienz Rothorn Bahn). Wagoniki wciągane są na szczyt Rothorn już od 1892 roku, wjazd trwa około godziny. Z tego miejsca dzieli nas krótki spacer w górę.
Od północy wjazd odbywa się dużym wagonem kolejki linowej (Sörenberg Rothorn). Tym razem wybierzemy ten sposób, bo od letniego toru saneczkowego Rischli Sörenberg do przystanku kolejki, dzieli nas trochę ponad 5 minut jazdy samochodem.
No to wsiadamy!
Szczyt Brienz Rothorn
Po krótkiej przejażdżce wagonikiem, stajemy na wysokości 2350 m n.p.m. i teraz pozostaje nam jedno – cieszyć oczy niesamowitym widokiem na Alpy Berneńskie, jezioro Brienz, tereny Grimsel oraz Pilatus i Hogant. Ze szczytu Brienz Rothorn można podziwiać słynne górskie trio Eiger, Mönch i Jungfrau oraz pozostałe 690 wierzchołków szwajcarskich gór.
Brienz Rothorn to w najwyższy punkt kantonu Lucerna. Tutaj swój początek ma wiele szlaków górskich wędrówek, które pozwalają poznać region Sörenberg. Jednym z najbardziej znanych jest panoramiczny szlak na przełęcz Brünig.
Sörenberg
Sörenberg leży na wyskości 1165 m n.p.m. na terenie Rezerwatu Biosfery UNESCO Entlebuch. Krajobraz tego regionu zdobią liczne torfowiska. Wyjątkowość tutejszej fauny i flory (w skali światowej) spowodowała, że obszar ten jest specjalnie chroniony i został uznany za rezerwat biosfery.
Sörenberg oferuje min. spacery pośród torfowisk, podziwianie skał Schrattenfluh oraz zwiedzanie jaskiń. Obserwację dzikich zwierząt (np. koziorożców) i lotów ptaków (np. orłów). Można umówić się na oprowadzanie z przewodnikiem, aby poznać szwajcarskie rośliny trujące oraz zioła lecznicze.
Jeżeli chcecie więcej dowiedzieć się o tym regionie, polecam portal
Mam nadzieję, że letnia przejażdżka sankami oraz widoki ze szczytu Brienz Rothorn udowadniają, że Szwajcarię warto odwiedzić nie tylko zimą. 🙂
Zdjęcia, które zdobią wpis zrobiła Moja Siostra, podczas tegorocznego pobytu w Szwajcarii. Dzięki wielkie. 🙂
Świetna zabawa i wspaniałe widoki 🙂
Szwajcaria to na szczęście nie tylko zimowe jazdy w górach. 🙂
Tam jest jednak pięknie 🙂
Przecież to Szwajcaria, pewnie że tu jest pięknie. 😉
Cudo! A zdjęcia przepiękne 😀
Dziękuję. Dobrze, że Mojej Siostrze chciało się nie tylko dźwigać aparat, ale jeszcze cykać zdjęcia. 😀 Reszta z nas ograniczyła się do komórek. 😉
Boże jakie cudowne widoki. Jezioro mnie zaczarowało – co za kolor!!!
A tor trochę przerażający – zwłaszcza te zakręty… Nie wiem, czy bym dała radę. 😛
Kolor jeziora naprawdę jest taki hipnotyzujący. 🙂 A tor nie jest taki straszny, 😉 ja zjechałam i było fajnie, ale jestem z natury tchórzliwa. 😛
Tchórzliwa? Nie uwierzę w to!
Ale czad! I to się nazywa tor saneczkowy, a nie jakaś popierdółka 😀 Alpy piękne 🙂 Niech w końcu ten kurs waluty spada, bo mam chrapkę na Szwajcarię od lat.
Pamiętaj, że nas w grafiku też będziecie musieli umieścić. Może wszyscy zaszalejemy na sankach, a później zdobędziemy jakiś szczyt. Mamy ich tutaj dostatek. 🙂
Ale to musi być wspaniała atrakcja! Ja chcę jeszcze raz (krzyczałabym pewnie jak Osioł ze Shreka). Co prawda jesienią w Zakopcu też zjeżdżałam torem saneczkowym, ale to bez porównania. Wow! 🙂
Tak się krzyczy po pierwszym razie. 🙂 Po drugim, góra trzecim, krzyczysz do osoby przed Tobą – no zjeżdżaj szybciej! 😉 Dziękuję za odwiedziny. Pozdrawiam serdecznie. 🙂
Ups…ja bym nie zjechała…chyba…a może? Nie wiem…w ramach pokonywania własnych lęków i próbowania rzeczy niecodziennych może bym się skusiła. 🙂 A widoki przepiękne. Kocham góry. <3
Jestem pewna, że byś nie odpuściła. 🙂 Ja w sumie za adrenaliną nie przepadam, ale wsiadam chociaż ten jeden raz. Czasami okazuje się, że pierwszy i ostatni, ale staram się trzymać fason przed swoimi chłopakami. 😉
Cudowne zdjęcia i przepiękne widoki! Jak patrzę na góry to od razu bardziej chce mi się żyć! Mnie przekonałaś do tego, że warto odwiedzić Szwajcarię niezależnie od pory roku 🙂
Cieszę się. 🙂 Góry mają w sobie moc. To działa nawet na takie osoby jak ja, czyli niedzielnych górskich turystów. 😉
Zaczęłaś od sielskiego zjazdu na sankach, a zakończyłaś na podtapianiu we wrzątku, jak u Hitchcocka 🙂
Na sankach latem jeździliśmy w Alpach Francuskich, niektórzy trochę zbyt szybko wchodzili w zakręty i potem cierpieli… Ale najbardziej ze wszystkiego zainteresowała mnie ta kolej parowa, chętnie bym wjechał czymś takim na szczyt.
W Szwajcarii pociągiem można dojechać niemalże wszędzie, nawet na szczyty gór. 🙂 Kolejką zębatą wjeżdżaliśmy np. na Pilatus, gdzie nachylenie w pewnym momencie wynosi 48%
Dużo czytałem o Szwajcarskich kolejach. Są fascynujące 🙂
Cieszę się, że z domeną udało się wszystko wyprostować, bo mi brakowało Twoich wpisów 🙂 Same podsumowania to za mało 😉
To saneczkowy rzeczywiście robi wrażenie i moi chłopcy pewnie z dziką radością rzuciliby się na taką atrakcję 😉 Jak do tej pory nie odpuścili żadnej tego typu, która się pojawiła w zasięgu wzroku. A ja… no.. niekoniecznie 😉 Ale też mogłabym wziąć aparat i mieć doskonałą wymówkę 😛
Wiesz, że myślałam ostatnio o Tobie. I jesteś. Bardzo się cieszę. 😀 Przez problemy z domeną i strach przed utratą wpisów, musiałam znowu połączyć blogi, bo nie było pewności, że utrzymam adres fragmentator.pl. Jak pomyślę o ponownym dzieleniu i przenoszeniu postów, to mi się odechciewa. Więc podział raczej okazał się tymczasowy, bo nie dam rady kolejny raz się w to bawić. Za każdym razem sypią mi się linki, grafiki itp. Ledwo wszystko wyprostowałam, to ta historia z domeną znowu narobiła bałaganu. Ja mam coś takiego (niestety), że póki nie zrobię porządku, to nie mogę na serio za nic się zabrać. Okazuje się, że to dotyczy nie tylko np. bałaganu w mieszkaniu, ale tego na blogu też. Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba zaglądać w dwa miejsca. A co do pisania czegoś więcej niż podsumowań miesiąca – postaram się poprawić. 🙂
Piękne zdjęcia i fajnie pokazane 😉
Dziękuję. 🙂 To bardzo fajne miejsce, chociaż tor saneczkowy, to nie o tej porze roku, za to Brienzer Rothorn jak najbardziej. 🙂