
Dzisiaj zabiorę Was w najniżej położone miejsce na Ziemi, nad Morze Martwe. Kto będzie miał ochotę może unieść się na powierzchni słonej wody i wysmarować leczniczym błotem. Towarzyszyć nam będą szalenie plastyczne, księżycowe krajobrazy. Do tego przyjemne ciepło powietrza o temperaturze lekko powyżej 20 stopni i to na początku lutego – czego chcieć więcej.
Morze Martwe leży ponad 400 metrów poniżej poziomu morza. Morze poniżej poziomu morza – dziwnie brzmi. Jedna z licznych nazw to Morze Cuchnące i muszę przyznać, że momentami zapach jest naprawdę nieprzyjemny. Szczególnie było to czuć gdy dojeżdżaliśmy do zbiornika. Inna nazwa to Morze Sodomy. Podobno słone wody skrywają na swoim dnie ruiny Sodomy i Gomory.
Wody Morza Martwego są tak słone, że z łatwością unoszą na powierzchni ludzkie ciało. Jeden z rzymskich wodzów, Wespazjan nie dowierzając temu, celem doświadczenia kazał do wody wrzucić najpierw jeńców. Moi chłopcy nie byli tak tchórzliwi i wszyscy trzej sami sprawdzili na sobie wyporność słonych wód. Igorek nawet przez przypadek odrobinę jej posmakował – nie poleca 😉 jest diabelnie gorzka.
Po kąpieli należy pamiętać o porządnym opłukaniu ciała z zasolonej wody. W trakcie samej kąpieli w Morzu Martwym żaden z moich mężczyzn nie narzekał na szczypanie czy pieczenie. Po wyjściu z wody skóra jest zaskakująco śliska. Uciążliwa i mało przyjemna jest sól, która wytrąca się gdy ciało wysycha. Igorek pod koniec dnia popłakiwał, że szczypie go skóra. Ja miałam zaczerwienioną skórę jeszcze w trakcie kolejnego dnia. Mój Mąż i Bartuś na nic się nie skarżyli, pewnie dużo zależy od indywidualnej wrażliwości.
Tutejsze wody lecznicze pomagają podobno na wszystkie schorzenia chorób skórnych ale także reumatyzm czy artretyzm. Można skorzystać z kąpieli siarkowych, mineralnych, słonych i błotnych. Dzięki temu, że Morze Martwe jest tak nisko położone, powietrze bogatsze jest w tlen i mikroelementy, a ciśnienie jedno z najwyższych na świecie – dochodzi do 800 mm Hg. W powietrzu unoszą się także tajemnicze bromki, które mają właściwości uspokajające.
Ze względu na trudne warunki geologiczne w okolicy Morza Martwego wybudowano stosunkowo niewiele hoteli, uzdrowisk oraz dostępnych publicznie plaż. My kierowaliśmy się na kurorty Ein Bokek i Newe Zohar. Wydaje mi się, że trafiliśmy do tego ostatniego.
Aby wjechać na teren trzeba było minąć budkę strażniczą ze szlabanem. Nie było najmniejszego problemu z wjazdem, parkowaniem oraz miejscem na plaży, ale luty to jeszcze nie sezon. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie jak to wygląda w szczycie sezonu, bo teren i sama plaża naprawdę nie są duże. Może wtedy kontrola jest bardziej skrupulatna lub wjazd ograniczony.
Chodzenie na dzikie plaże Morza Martwego jest zabronione i niebezpieczne. Pod cienką warstwą piasku ukryte są liczne uskoki. Dochodziło do zaginięć osób spacerujących w miejscach niedozwolonych. Większość linii brzegowej jest i tak niedostępna, ale dobrze wiedzieć i pamiętać o tych przestrogach.
Będąc nad Morzem Martwym warto zobaczyć najwspanialsze starożytne ruiny Izraela. Następnym razem odwiedzimy Masadę.
WPISY, KTÓRE MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Sól jest gorzka, bo to sól angielska – siarczan magnezu. Bardzo zdrowa do kąpieli, magnez przez skórę wchłania się lepiej niż ten z tabletek. Trochę zazdroszczę wycieczki 🙂
To był bardzo krótki, ale intensywny wyjazd. Miła odmiana od zimowej aury 🙂
Był eksperyment z próbą wstania w wodzie z pozycji leżącej na brzuchu? 😉 Piękne zdjęcia!
Tak, chłopaki próbowali wszystkiego. Niby wiadomo czego się spodziewać, a jednak siła tej wyporności imponuje. 🙂 Fajne doświadczenie. 🙂
Krajobrazy rzeczywiście jakieś takie nieziemskie 🙂
A że istnieje podejrzenie, że pod wodą mogą być ruiny Sodomy i Gomory, to nie wiedziałam. Bardzo inspirująca informacja!
Bardzo fajny klimat i super widoki. Do tego czas poza sezonem spowodował, że byliśmy tam niemalże sami, a miejscami całkiem sami. 🙂
Zazdraszczam!!!
Najładniejsze plaże są w Ein Bokek – jest to morze płytkie. Niestety na brzegu nie ma tutaj błota do smarowania. W sezonie nad Morzem Martwym nie jest aż tak źle z powodu straszliwego gorąca. Wtedy pobyt nad Morzem Martwym jest nie do wytrzymania. Byłem raz w sierpniu i w żadne wakacje już tam nie pojadę.